„Przygoda dwóch wiewiórek” – czyli jak Ruda i Puszek postanowili zostać influencerami w lesie.
Ruda i Puszek, dwie wiewiórki z wielkimi marzeniami, zdecydowały się podbić świat social mediów. „Słuchaj, Puszek,” powiedziała Ruda, przeglądając się w kałuży, „musimy zrobić viral!” Puszek, drapiąc się po głowie, odparł: „Ale jak? Przecież nawet nie mamy smartfonów!”
Nie zrażając się tym drobnym szczegółem, ruszyli w poszukiwaniu idealnego ujęcia. Próbowali selfie na gałęzi (Puszek spadł), challengu z żołędziami (Ruda się zakrztusiła) i nawet tańca na pniu (sowa patrzyła jak na wariatów). W końcu wpadli na genialny pomysł – „orzechowy mukbang”!
Kiedy już zgromadzili zapasy na całą zimę i byli gotowi do nagrania, okazało się, że ich „kamerzysta” – gadatliwa sroka – poleciała plotkować do innego lasu. Cóż, może kariera influencerów nie jest dla każdego, ale przynajmniej mają co jeść!
„Przygoda pszczółek na łące” – czyli jak Bzyczka i Miodek próbowali wprowadzić dietę keto do ula.
Bzyczka i Miodek, dwie pszczółki z misją, postanowiły zrewolucjonizować sposób odżywiania w swoim ulu. „Słuchaj, Miodek,” bzyczała Bzyczka, „ten cały cukier nas zabija! Czas na dietę keto!”
Ruszyły więc na łąkę w poszukiwaniu niskowęglowodanowych kwiatów. Miodek, lecąc zygzakiem, narzekał: „Ale jak mamy robić miód bez cukru? To jak robić wodę bez H2O!” Bzyczka, przewracając oczkami, odparła: „Och, nie bądź takim tradycjonalistą! Będziemy zbierać pyłek z awokado!”
Po godzinach bezowocnych poszukiwań (dosłownie i w przenośni), nasze bohaterki wylądowały zmęczone na liściu. „Może spróbujemy zebrać nektar z tych fioletowych kwiatków?” – zaproponował Miodek. „Świetny pomysł!” – odpowiedziała Bzyczka.
Wróciły do ula z „rewolucyjnym” nektarem, tylko po to, by odkryć, że zebrały go z lawendy. Cały ul pachniał jak spa, a robotnice latały ospale w kółko. Cóż, może niektóre trendy żywieniowe powinny pozostać w świecie ludzi!
„Nocna przygoda dwóch niedźwiadków” – czyli jak Gucio i Pucio przypadkiem zostali gwiazdami leśnego talent show.
Gucio i Pucio, dwa bardzo żywiołowe niedźwiadki, postanowiły zrobić sobie przerwę w zimowym śnie. „Ej, Pucio,” ziewnął Gucio, „chodźmy sprawdzić, czy miód rośnie w nocy!” Pucio, drapiąc się po brzuchu, mruknął: „Głuptasie, miód nie rośnie… on spływa z księżyca!”
Wytoczyły się z gawry, ślizgając się na własnym futrze. W lesie panowała ciemność, ale niedźwiadki miały nos do kłopotów – dosłownie. Podążając za zapachem, wpadły prosto na scenę leśnego talent show „Mam Talent: Dziupla Edition”.
„Witamy kolejnych uczestników!” – zahuczała Sowa-jurorka. Gucio i Pucio, oślepione światłem robaczków świętojańskich, zaczęły w panice tańczyć labada. Publiczność szalała! Lis-prezenter wył z zachwytu: „Co za występ! Co za improwizacja! Co za futra!”
Niedźwiadki, myśląc, że to atak roju pszczół, uciekły ze sceny prosto do jeziora, robiąc największy plusk w historii programu.
Wróciły do gawry jako leśne celebrytki, mokre i zdezorientowane. Kto by pomyślał, że talent do wpadania w kłopoty może przynieść sławę? Cóż, przynajmniej ich występ był lepszy niż beatbox w wykonaniu dzięcioła!
Przygody sowy i lisa” – czyli jak Mądralińska i Rudzielec próbowali otworzyć pierwszą w lesie całodobową stołówkę.
Sowa Mądralińska i lis Rudzielec wpadli na genialny pomysł: „Hej, a gdyby tak otworzyć całodobową stołówkę dla nocnych marków i porannych ptaszków?” – zahuczała Mądralińska. Rudzielec, machając ogonem, odparł: „Świetny pomysł! Nazwijmy ją 'Dziupla i Nora 24/7′!”
Przygotowania ruszyły pełną parą. Mądralińska zajęła się menu: „Dżdżownice po warszawsku, koktajl z szyszek, rosa na patyku…” Rudzielec skupił się na marketingu: „Zrobimy ulotki z liści i rozwieziemy je na grzbietach żółwi!”
Wielkie otwarcie było… katastrofą. Jeże narzekały na brak sztućców, zające uciekały na widok lisa-kelnera, a niedźwiedź utknął w wejściu. Gdy nadeszła północ, jedynymi klientami byli wiewiórka na diecie i krótkowzroczny kret.
Mądralińska i Rudzielec zamknęli interes, ale nie poddali się. Teraz prowadzą leśne biuro podróży „Lataj i Biegaj”. Kto wie, może tym razem trafią w dziesiątkę… o ile ich klienci nie trafią wcześniej do ZOO!