Wyobraźcie sobie, że Wszechświat pachnie… malinową szarlotką! Tak, dobrze przeczytaliście – naukowcy odkryli, że centrum naszej galaktyki zawiera związki chemiczne, które pachną jak połączenie malin i rumu.
Kiedy pierwszy raz trafiłem na tę informację, myślałem że ktoś sobie robi żarty. Bo jak to możliwe, że gigantyczny obłok gazu w kosmosie pachnie jak deser z cukierni? Okazuje się, że za ten kosmiczny aromat odpowiada etanoforman – związek chemiczny występujący w centrum Drogi Mlecznej. Co ciekawe, ten sam związek jest używany w przemyśle spożywczym do tworzenia sztucznych aromatów owocowych. Całkiem sprytnie, Wszechświat – prowadzisz własną cukiernię!
A to dopiero początek kosmicznych dziwactw. Na Tytanie, największym księżycu Saturna, pada… metan. Wyobraźcie sobie prognozę pogody: „Dziś spadnie deszcz metanu, prosimy o zabranie parasoli z materiałów odpornych na węglowodory”. Brzmi jak scenariusz odcinka „Futuramy”, prawda? Co więcej, na powierzchni Tytana znajdują się całe jeziora wypełnione płynnym metanem – jakby ktoś wziął ziemskie krajobrazy i przeprogramował je na tryb science fiction.
Ale mój ulubiony kosmiczny żart to historia Olimpu – największego wulkanu w Układzie Słonecznym, który znajduje się na Marsie. Jest tak wysoki, że gdyby stać na jego szczycie, można by nie zauważyć, że stoi się na wulkanie – jego zbocza są tak łagodne, że wyglądają jak równina. To trochę tak, jakbyście wspięli się na Mount Everest i pomyśleli „A gdzie właściwie jest ta góra?”. Zastanawiam się, czy marsjańscy turyści (jeśli kiedyś tam będą) będą narzekać na mylące oznakowania szlaków?
A na deser zostawiam wam to: w kosmosie unosi się ogromny obłok alkoholu etylowego – wystarczająco duży, by wyprodukować 400 trylionów trylionów piw. Chyba wiemy już, gdzie organizować następną międzygalaktyczną imprezę! Tylko pamiętajcie – w kosmosie nie ma następnego dnia na kaca, bo… jak właściwie liczyć dni, gdy mamy 16 wschodów słońca w ciągu 24 godzin?
