12 wigilijnych potraw czyli kulinarna matematyka polskich świąt

Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego akurat 12 potraw musi znaleźć się na wigilijnym stole? Ta tradycja ma więcej wspólnego z matematyką i astrologią niż z samym jedzeniem!

Początkowo liczba wigilijnych dań wcale nie była ściśle określona – wszystko zależało od zasobności gospodarzy. Bogaci szlachcice potrafili wystawić nawet 24 potrawy (po jednej na każdą godzinę Wigilii!), podczas gdy biedniejsi zadowalali się skromniejszym menu. Dopiero w XIX wieku liczba 12 stała się popularna, nawiązując do dwunastu apostołów. Choć, szczerze mówiąc, gdy pierwszy raz usłyszałem tę symbolikę, byłem przekonany, że chodzi o 12 miesięcy roku – w końcu to też ma sens!

Zabawne jest to, że mimo iż mówimy o „12 potrawach”, to tak naprawdę nikt nie jest do końca pewien, co dokładnie powinno się liczyć jako osobne danie. Przypomina to trochę próbę policzenia ziarenek maku w makowcu – teoretycznie możliwe, ale czy naprawdę konieczne? Niektórzy liczą kompot z suszu jako osobną potrawę, inni wliczają każdy rodzaj pierogów oddzielnie (jakby pierogi z kapustą i grzybami były zupełnie innym gatunkiem niż te z grochem!).

Co ciekawe, tradycja ta ma też swoje praktyczne uzasadnienie. Przygotowanie 12 różnych potraw oznaczało, że następnego dnia, w pierwszy dzień świąt, gospodynie mogły odpocząć od gotowania. Sprytne, prawda? To jak średniowieczny odpowiednik dzisiejszego meal prepu! A przy okazji – czy wiecie, że niektóre babcie do dziś liczą zjedzone potrawy, aby upewnić się, że każdy spróbował wszystkiego? Podobno nieskosztowanie choć jednej potrawy zwiastuje pecha w nadchodzącym roku.

I jeszcze jeden sekret – podobno zjedzenie wszystkich 12 potraw ma zapewnić szczęście w każdym miesiącu nadchodzącego roku. Chociaż patrząc na to z perspektywy współczesnego dietetyka, jedyną pewną rzeczą jest to, że po takim maratonie kulinarnym szczęśliwy będzie na pewno… nasz pas od spodni, który wreszcie będzie mógł się poluzować! A może to właśnie dlatego Mikołaj jest taki puszysty?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *