🎭 Najdziwniejsze festiwale świata: Gdy małpy ucztują, a niemowlaki chodzą po plecach! 🐒”

Myślałeś, że rzucanie pomidorami w Hiszpanii to szaleństwo? Poczekaj, aż usłyszysz o festiwalu w Tajlandii, gdzie małpy ucztują na królewskiej uczcie!

Festiwal Małpiej Uczty w Lopburi to chyba najbardziej zwariowana impreza, na jakiej nigdy nie byłem. Co roku mieszkańcy przygotowują dla tysięcy małp prawdziwą królewską ucztę – stoły uginają się od owoców, warzyw i słodyczy, jakby szykowali wesele dla małpiej rodziny królewskiej. Te małe rozrabiaki nie tylko jedzą jak królewicze, ale też zachowują się jak prawdziwi VIP-owie, wybrzydzając przy potrawach i rzucając jedzeniem w siebie nawzajem. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem zdjęcia z tego festiwalu, myślałem, że to jakiś żart albo fotomontaż!

W japońskim mieście Kanamara odbywa się z kolei festiwal… gigantycznego różowego fallusa. Tak, dobrze przeczytaliście! Całe miasto wypełnia się wtedy różowymi lizakami, świecami i innymi gadżetami w tym charakterystycznym kształcie. To jak wizyta w alternatywnym świecie, gdzie wszystko wygląda jak rekwizyty z komedii romantycznej dla dorosłych. Co ciekawe, festiwal ma swoje korzenie w poważnej tradycji religijnej – ale czy ktoś myśli o duchowości, patrząc na tłumy ludzi liżących różowe lizaki w kształcie… sami wiecie czego?

A co powiecie na Festiwal Błota w Boryeong w Korei Południowej? Wyobraźcie sobie tysiące ludzi tarzających się w błocie jak szczęśliwe prosiaczki w chlewiku. Ludzie przyjeżdżają tam specjalnie, żeby się ubrudzić – zupełne przeciwieństwo tego, czego uczyły nas mamy! Podobno to błoto ma właściwości lecznicze, ale szczerze mówiąc, chyba chodzi głównie o dobrą zabawę i możliwość zachowania się jak dziecko bez żadnych konsekwencji.

Na koniec coś naprawdę ekstremalnego – w Indiach jest festiwal, podczas którego ludzie pozwalają się chodzić po sobie niemowlętom. Tak, czytacie dobrze – prawdziwe bobasy spacerują po plecach dorosłych! Podobno przynosi to szczęście i zdrowie… ale ja bym się chyba dwa razy zastanowił, zanim położyłbym się pod maszerującym brzdącem. W końcu nigdy nie wiadomo, kiedy maluch postanowi zrobić… niespodziankę!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *