A gdybym Wam powiedział/a, że istnieje sport, w którym główną konkurencją jest… prasowanie ubrań w ekstremalnych warunkach? Nie, to nie jest żart z kabaretu ani fragment absurdalnego snu po zjedzeniu sera przed snem. Extreme Ironing, bo tak nazywa się ta osobliwa dyscyplina, ma swoich oddanych fanów na całym świecie. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam zdjęcie faceta prasującego koszulę podczas skoków na bungee, myślałam, że to photoshop!
Extreme Ironing to sport, który łączy przyjemne z… jeszcze przyjemniejszym, o ile uważasz prasowanie i sporty ekstremalne za przyjemność. Zawodnicy zabierają deski do prasowania w najbardziej nieprawdopodobne miejsca – na szczyty gór, pod wodę, do jaskiń, a nawet na deski surfingowe. W porównaniu z tym, narzekanie na prasowanie koszuli przed ważnym spotkaniem wydaje się tak ekscytujące jak oglądanie schnącej farby. Wyobraźcie sobie rozmowę tych sportowców z ubezpieczycielem: „Tak, potrzebuję polisy od prasowania na szczycie Mount Everest. Nie, to nie pomyłka.”
I tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa – zawodnicy są oceniani nie tylko za lokalizację i stopień trudności wykonywanych akrobacji, ale także za jakość wyprasowania! Tak, dobrze czytacie – podczas gdy większość z nas ma problem z wyprasowaniem koszuli na stabilnej desce w domu, oni robią to zwisając ze skały. To trochę jak próba napisania wypracowania podczas jazdy na rollercoasterze – niby możliwe, ale po co? A jednak dla tych pasjonatów nie ma nic bardziej ekscytującego niż perfekcyjnie wyprasowany kołnierzyk na wysokości 3000 metrów nad poziomem morza.
A teraz trzymajcie się krzeseł, bo to nie koniec absurdów! Niektórzy ekstremalni prasowacze (tak, to oficjalna nazwa) twierdzą, że ich sport pomaga walczyć ze stresem. Bo przecież co może być bardziej relaksującego niż prasowanie spodni podczas nurkowania z rekinami? To jak medytacja, tylko zamiast mantr mamy… gorącą parę pod wodą. Zawodnicy opracowali nawet specjalne techniki zabezpieczania żelazka przed zamoczeniem, co brzmi jak zadanie z programu „MacGyver: Edycja Domowa”.
I na koniec wisienka na torcie – rekord świata w prasowaniu na największej wysokości został ustanowiony na Mount Everest. Następnym razem, gdy ktoś powie, że prasowanie to nuda, możecie odpowiedzieć: „A próbowałeś kiedyś prasować skarpetki podczas skoku ze spadochronem?” Bo tak, ktoś naprawdę to zrobił. I pewnie był to jedyny człowiek na świecie, który mógł uczciwie powiedzieć swojej mamie: „Przepraszam, nie wyprasowałem koszuli, bo skończyło mi się paliwo do helikoptera.”
P.S. Pamiętajcie tylko, żeby nie próbować tego w domu… Chyba że macie naprawdę wysokie sufity i bardzo wyrozumiałych sąsiadów! 😉